Elektryczna karuzela pluszowa "Piraci" Canpol babies


Nr. Kat: 68/036
Grupa wiekowa: 0+
Cena: ok. 95 zł

Jedni uważają, że karuzela do łóżeczka, to tylko zbędny gadżet. Taki bajer, który kojarzy nam się z niemowlakiem tak do 8 mc życia (kiedy to dziecko zaczyna samodzielnie przemieszczać się, stawać na nóżki itd.) Inni z kolei nie wyobrażają sobie dziecięcej wyprawki bez karuzeli. Ja zaliczam się właśnie do tych innych.
Moim zdaniem karuzelka na łóżeczko, to wynalazek wręcz genialny! Nie dość, że zajmuje maluszka na dłuższą chwilkę, to dodatkowo pobudza jego zmysły: wzrok i słuch oraz ćwiczy koordynację wzrokowo ruchową (kiedy zaczyna chwytać zabawki).
Szukając idealnej karuzeli... takiej nie znalazłam. Chciałam, aby jej kolory były kontrastowe, melodia przyjemna dla ucha, a zabaweczki (najczęściej misie) zwrócone "twarzami" w stronę dziecka.
Aż trafił w nasze ręce produkt prawie idealny...

Zgłaszając bloga do testowania elektrycznej karuzeli od Canpol babies (dzięki Blogosferze) przyznaję bez bicia... zrobiłam to całkowicie bezmyślnie... a to dlatego, że większość tego typu zabawek nie jest przystosowana do łóżeczek turystycznych - a my właśnie takie posiadamy. Zwyczajnie nie pomyślałam o tym jak ją zamocuję. Swój błąd odkryłam w momencie kiedy przyszła paczka.
No cóż. Trzeba chwycić byka za rogi i zrobić tak, aby wykonać powierzone nam zadanie - czyli przetestować produkt.

Ta zabawka w naszym domu stała się hitem! Zachwyciła nas od samego początku - mnie, męża, Kubę no i najbardziej zainteresowanego - Adasia. Polubił ją właściwie jak tylko po raz pierwszy ją zobaczył. Testowanie zaczęło się w idealnym momencie jego rozwoju. Właśnie zaczął zwracać uwagę na zabawki dyndające mu nad głową.


Trochę o zaletach.

Po pierwsze: Ogromną jak dla mnie zaletą karuzeli jest to (jak sama nazwa wskazuje), że jest elektryczna. Wreszcie skończyło się bieganie do łóżeczka co 3 minuty, aby nakręcić pozytywkę (brak melodii i ruchu zabawek kończyło się głośnym krzykiem przechodzącym w płacz).
Po drugie: Piękne, żywe, kontrastowe kolory, które przyciągają wzrok mojego maluszka
Po trzecie: Każda z zawieszek jest osobną zabawką mającą różne funkcje - ten kto to wymyślił był absolutnie genialny! Dzięki temu możemy ulubionego pluszaka odczepić i zabrać ze sobą.

I tak:
- Małpka ma w sobie piszczałkę - wystarczy nacisnąć na jej brzuszek by wydała dźwięk


- Tygrys po potrząśnięciu dzwoni dzwoneczkiem


- Miś piszczy po potrząsaniu w górę i w dół


- Papuga podobnie jak tygrys ma w sobie dzwoneczek


Misiaki są lekkie i będą idealnie pasować w malutkie rączki (niestety tego jeszcze w 100% nie mogę potwierdzić zdjęciem, bo Adaś dopiero próbuje chwytać zabawki).



Po czwarte: Dwa zwierzątka - tygrys i papuga - nadają się do "nuplania", a to dzięki temu, iż posiadają wszyte kawałki wstążeczek. Dzieci uwielbiają je obgryzać!



Po piąte: Cała karuzela jest z pluszu (a pałąk chyba w sobie jakąś piankę), tak więc nie ma problemu z utrzymaniem zabawki w czystości (zwłaszcza, jeśli zostanie ona wycyckana ;) )
Po szóste: Nasi piraci zrobieni zostali z materiałów o różnych fakturach, a więc działają jak sensorki pobudzając zmysł dotyku, który dla niemowlaka jest niezwykle ważny.
Po siódme: Karuzela (pałąk z którego zwisają zabawki) posiada bezpieczne lusterko. Adaś (jak każde dziecko w jego wieku) uwielbia wpatrywać się w lusterka.


Po ósme: Karuzelę montuje się bardzo szybko, łatwo i przyjemnie (zwłaszcza, jeśli posiada się łóżeczko ze szczebelkami). A to dlatego, że sam stelaż jest dzielony na 3 części: mocowanie, element przedłużający oraz końcówkę z haczykiem. Dzięki temu, że można połączyć ze sobą bezpośrednio element przedłużający z mocującym można sobie wyregulować wysokość na jakiej zostanie powieszona karuzela. Dodatkową zaletą jest końcówka mocująca, która posiada specjalny (jak ja to nazywam) parapecik. Jest on po to, aby jeszcze bezpieczniej (i stabilniej) zamocować karuzelę na łóżeczku.



Same zwierzaczki przyhaczane są dzięki rzepom (które pierwotnie zabezpieczone są kawałkami materiału). Jak na razie Adaś jeszcze nie "oderwał" żadnego zwierzaczka od pałąka.
Po dziewiąte: Melodyjki z pozytywki są przyjazne dla ucha, a znane melodie sprawiają, że sama często do nich śpiewam... No jak tu nie zanucić "Panie Janie", albo "Kurki trzy?" Słowa same cisną się na usta :) Fajne jest to, że brzmią one zupełnie jak te z nakręcanych pozytywek.
Aby uruchomić cały mechanizm (granie i kręcenie się) wystarczy nacisnąć czerwony guziczek. Aby wyłączyć robimy to samo.
Po dziesiąte: Melodie można dowolnie przełączać za pomocą zielonego przycisku. W ten sposób "zaczynamy granie" od tego, co nam się podoba (lub dziecku).


Po jedenaste: Mechanizm jest dosyć cichy - dźwięk jaki wydaje nie przeszkadza w "zabawie". Sama pozytywka jest mniej więcej tak samo ciężka jak standardowa. Karuzela używana od prawie miesiąca co dzień po kilka razy jeszcze nie wyczerpała baterii (2 x AA - nie dołączone do zestawu).
Po dwunaste: Pluszaki zwrócone są w stronę dziecka! To bardzo ważna sprawa - w końcu to zabawka dla maluszka i jaka to przyjemność oglądać dyndające pupy zabawek?
Po trzynaste: Pozytywka wygrywa aż 12 różnych melodii, a nie w kółko tę samą (nie wiem czy dla dziecka jest to tak bardzo istotne, ale dla rodzica na pewno.)

A oto jak karuzela prezentuje się w "użyciu".


Trochę o minusach:

Po pierwsze: Największym dla mnie minusem jest brak możliwości mocowania karuzeli na łóżeczku turystycznym. Producent mógłby wykonać drugi taki model, ale z inną końcówką.
Jak widzicie na zdjęciach nam udało się zamocować karuzelę, ale to tylko dzięki temu, że w naszym łóżeczku w narożnikach pomiędzy materiałem, a plastikiem jest dziurka, przez którą można przetknąć bolec mocowania. Mąż dodatkowo wsadził dwie listewki pomiędzy łóżeczko, a "parapecik" tak, że wszystko dobrze się trzyma.
Po drugie: Wstyd przyznać, ale chyba mam za dużo siły i uszkodziłam owe mocowanie. Chciałam dokręcić nakrętkę i niestety... przekręciłam. Kółeczko, które pełniło funkcję gwinta okazało się zbyt słabe i zwyczajnie ułamało się. Jak stwierdził szanowny małżonek po prostu powinno być albo podwójne, albo grubsze, bo mogłoby takie coś się stać nawet i przy zwykłym łóżeczku.
Testy jednak trwały dalej, ponieważ mam mocowanie od innej karuzeli i cała (najważniejsza) reszta świetnie do niego pasuje.
Po trzecie: Regulacja głośności, której brak. Pierwsze co "rzuciło" się tatusiowi w oczy, a właściwie w ucho, to fakt, że pozytywka jest ciut za głośna. Większość rodziców używa karuzel do usypiania maluszków. Adaś nie zasnął przy niej ani razu, Tutaj (przynajmniej w naszym wypadku) karuzela przegrała z maskotką (która pełni funkcję pozytywki i lampki nocnej). Dlatego zdecydowanie używamy karuzeli jako rozwijającej zabawki.
Po czwarte: Brakuje nam jakiś uchwytów do maskotek. Skoro mogą być użyte jako oddzielne zabawki przydałaby się możliwość zawieszenia każdej z nich np. w wózku.
My (jak to my) poradziliśmy sobie i z tym wykorzystując elementy maty i możliwość "wetknięcia" gdzieś mocowania :)
Po piąte: Tak wiem, teraz się czepiam ;) w któreś z maskotek przydałby się jakiś element szeleszczący (Adaś takie uwielbia!)
Po szóste: Mechanizm czasami się "wiesza". Gra melodia, ale pałąk z zabawkami nie kręci się. Wystarczy jednak wprawić karuzelę w ruch i wszystko działa tak jak należy.

Jak widzicie plusów jest zdecydowanie więcej niż minusów - zresztą pierwsze dwa możecie sobie wykreślić, bo większość z Was na pewno ma klasyczne, drewniane łóżeczka.
Karuzela jest absolutnie fantastyczna, bajecznie kolorowa, a mordki pluszaków ładne i uśmiechnięte. Dzięki temu, że zwierzaki mogą pełnić funkcję osobnych zabawek produkt będzie nam służył jeszcze bardzo długo! Kocham zabawki, które "rosną" razem z dzieckiem, a w dodatku rozwijają je.
Materiał z którego zostały starannie uszyte jest tak miły i przyjemny w dotyku - aż sama chętnie nimi się bawię.
Popatrzcie z resztą na Adasia jak z zadowoleniem wpatruje się w zabawki.



Po mimo zauważonych przeze mnie wad karuzelkę gorąco polecam, a najlepszą rekomendacją jest zadowolenie mojego dziecka.

3 komentarze:

  1. Po zdjęciach widać że maluch jest zadowolony:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że synek akceptuje karuzelkę. U nas ani Pierworodna, ani Junior nie pokochali karuzelki. Zresztą podobnie jest z bujaczkiem

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dokładna analiza danej zabawki :) Teraz można karuzelke kupić bez dłuższego zastanawiania się. Świetny pomysł z tymi przyszytymi wstążeczkami. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń