Nr. Kat: KA10453
Grupa wiekowa: 0+
Cena: ok. 35 zł
Pan Gryzak jest w naszym domu już od jakiegoś czasu. Najpierw czekał na Adasia aż ten w końcu zechce wyjść z brzuszka. Potem czekał, aż Adaś do niego dorośnie. W końcu doczekał się.
Kiedy mały Miś skończył mniej więcej 2,5 mc zaczął chwytać zabaweczki. Pan Gryzak był jedną z pierwszych, którą świadomie dotknął, na której świadomie zacisnął paluszki.
Jego przygoda z maskotką zaczęła się od macania... dosłownie. Moje dziecko jak urzeczone głaskało Pana Gryzaka badając rączką fakturę materiałów. Potem chwyciło za jeden z uchwytów, które w tym wypadku udają ręce stworka. Zdziwiłam się bardzo, ponieważ... powiedzmy sobie szczerze. Pan Gryzak do najpiękniejszych nie należy. Zębaty uśmiech i skrzywiona sylwetka. Nic szczególnego, ale to nie mnie ma się podobać. Pluszak stał się ulubioną zabawką Adasia. Twierdzę tak, ponieważ gdy tylko ją zobaczy na jego ustach pojawia się szeroki uśmiech. Z kolei jeśli dać mu wybór (taaaak wiem, jest jeszcze malutki i o jakich tam wyborach można mówić) i postawić przed nim kilka zabawek, on rączki wyciągnie do Pana Gryzaka...
Pan Gryzak jest świetny pod tym względem, że... jest gryzakiem. Gryzakiem, który sprawdza się jako sensorek, ponieważ jest zrobiony z różnych materiałów.
Góra (tam gdzie buźka) - "pluszowa" i miła w dotyku. Dół (w kropki) został uszyty ze śliskiego materiału, który ma w sobie wypełniacz i kuleczki (z bezpiecznego tworzywa). "Uszy, rączki i nóżki" są z plastiku. Zaokrąglone narożniki dbają o bezpieczeństwo. Dodatkową zaletą są różnego kształtu wypustki masujące dziąsełka maleństwa.
Na górze znajduje się mała pętelka, która służy do zawieszenia maskotki, zaś żywe kolory przyciągają uwagę maluszka.
Adaś lubi dotykać zabawkę po buźce (może dlatego, że jest taka "wyraźna"), a także ciągnąć za metkę znajdującą się po boku (którą tak w sumie powinnam uciąć, ale jak każdy rodzic wiem, że dzieci kochają wszelkiego rodzaju metki...)
Maskotka zmieści się w damskiej torebce... chociaż w sumie... która mama pchająca przed sobą wózek nosi torebkę...? Dobra. Zabawka zmieści się w torbie od wózka. Nam towarzyszyła podczas pobytu w szpitalu. Z resztą będąc ulubioną rzeczą Adasia nie mogło być inaczej.
Dodatkowo, jeśli zdecydujecie się na zakup Pana Gryzaka wraz z nim otrzymacie dwie płyty (CD z wpadającymi w ucho piosenkami i DVD z 3 odcinkami animowanego serialu "Julia, Wayne, Patric i Przyjaciele") zapakowane w pudełeczko z książeczką. Znajdziecie w niej teksty piosenek w języku angielskim i polskim.
Tak szczerze mówiąc zdziwił mnie trochę ten "dodatek", ponieważ kilkumiesięczne niemowlę raczej bajeczek nie ogląda... no chyba, że jakiś rodzic uparcie będzie sadzać je przed telewizorem... Jeżeli chodzi o muzyczną stronę - super! To lubi każdy maluch bez względu na wiek.
Zakładam, że zabawka ma być użytkowana przez długi okres czasu. Pytanie jak to będzie w przyszłości, kiedy maluszek będzie mieć już ząbki.
Oczywiście w tym wypadku największą uciechę ma Kuba. To on korzysta z płyt (najczęściej słuchając piosenek i śpiewając je potem braciszkowi).
(kliknij aby zobaczyć)
Całość świetnie nada się na prezent. Pan Gryzak i dodatki są sprzedawane w ładnym opakowaniu (z grubej foli obszytej materiałem, zapinanej na napy), które można wykorzystać jako torebkę do przenoszenia (przechowywania) zabawki.
Ale...
Pan Gryzak jest nie poręczny. Za duży, za ciężki. Niestety. Malutkie (w tej chwili czteromiesięczne) łapki nie umieją chwycić go tak, aby móc się nim pobawić samemu - czytajcie: poobgryzać, potarmosić, wylizać, obślinić, obejrzeć, pomacać. Jest to minus i plus zarazem. Ponieważ aby mój Synek mógł się pobawić ukochaną zabawką muszę mu ją trzymać, a zatem nie ma opcji zostawienia go z nią "sam na sam". Dziecko korzysta na tym - przy okazji trzymania opowiadam mu różne rzeczy (że niby to stworek do niego przemawia).
Do tego góra Pana Gryzaka zbiera wszystko co popadnie... i są to najczęściej włosy (których u nas nie brakuje - kot, pies i ja...) Zanim Adaś dostanie go do rączek muszę maskotkę obierać... No i wypełnienie ze środka też jakby wychodziło... takie kłaczki...
Kolejnym minusem (jak dla mnie) jest wspomniana wcześniej pętelka. Dobrze, że ktoś ją wymyślił, ponieważ w ten sposób mogę przyczepić zabawkę w różnych miejscach (korzystając z uchwytów od maty). Ale... moja wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach i już widzę Malutkiego, jak ma ząbek... albo dwa. I wkłada sobie Gryzaka do buźki zahaczając pętelką o te ząbki... i wyciąga... razem z nimi...
Dodatkowo fajnie by było gdyby zabaweczka wydawała z siebie choćby jeden najmniejszy dźwięk. Taaaaak ja wiem, że jeszcze tych dźwięków się nasłucham, ale wyobrażam sobie Adasia tak za... 3 mc? (W tej chwili ma 4), kiedy będzie tych dźwięków szukał... Czyli stukał przedmiotami o wszystko co się da...
Jeżeli te rzeczy zostaną poprawione polubię Pana Gryzaka. I to bardzo. Moje dziecko go uwielbia!
Nie pytajcie mnie, czy polecam. Ocenę zabawki jak zawsze pozostawiam Wam. Ja tylko przedstawiłam plusy i minusy.
Rekomendacją jest zadowolenie Adasia :)
Super ten gryzako-maskotka. Idealny dla mojej pociechy.
OdpowiedzUsuń