Już od jakiegoś czasu milczymy z Kubusiem na blogu, ale najpierw jego, a teraz mnie dopadła ospa...
Na początku wyszło tylko parę czerwonych plamek, trochę swędzących. Potem co raz więcej, i więcej...
Kubusiowa choroba minęła bardzo szybko (już po tygodniu miał strupki), krostki nie dokuczały mu swędzeniem, nie miał gorączki, mógł nawet wyjść na chwilę na dwór (po kontroli u lekarza), ale jeszcze daleko od dzieci. Na dzień dzisiejszy (2 tygodnie po "wysypaniu") większość strupków odpadła. Niestety nie posłałam go do przedszkola, ponieważ mały łapie wszystko jak gąbka, a ja razem z nim. Podobno po ospie odporność spada jeszcze bardziej - nawet do pół roku.
Natomiast ja - z racji swojego wieku przechodzę ospę wprost OKROPNIE!
Wysypkę mam dosłownie wszędzie - łącznie z jamą ustną, gardłem, w uszami i stopami... wszędzie!
Kropek jest strasznie dużo, swędzenie nie jest strasznie uporczywe, ale uczucie jest dosyć nie przyjemne. Do tego mam strasznie duże, bolące węzły chłonne na głowie i szyi (Kubie też wyszły i to w dziwnych miejscach).
Co do kąpania - sama nie wiem co o tym myśleć. Jedni lekarze zalecają kąpiele w letniej wodzie, inni absolutnie tego zabraniają. Kuba miał krost mało, nie moczyłam go we wannie, ale myliśmy dobrze rączki, buźkę i pupcię, a całą resztę delikatnie ochlapywałam wodą z mydełkiem i osuszałam ręcznikiem.
Ja krost mam strasznie dużo, pęcherzyki są ogromnych rozmiarów i znów mam dwojakie opinie.
Nic tylko przetrwać. Pociesza mnie myśl, że teraz musi być tylko lepiej.
Jeżeli Wasze dziecko jeszcze nie miało ospy wietrznej, to wiele ciekawych informacji (także o szczepieniach ochronnych) możecie znaleźć na stronie http://drogadosiebie.pl/ospa-wietrzna/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz