Dwujęzyczny cyferkowy telefonik Fisher Price

Nr. Kat: T5257
Grupa wiekowa: 6mc +
Cena: ok. 80 zł

Jest to zabaweczka z serii Laugh & Learn - czyli kolejna wspomagająca rozwój malucha, dbająca o naukę przez zabawę. Z pomocą telefoniku dziecko może nauczyć się cyferek, nazw zwierząt oraz zwrotów powitalnych. Można także posłuchać piosenek (wystarczy tylko przekręcić "stronę" książki "telefonicznej") lub samodzielnie je "wygrać" dusząc przyciski - a to wszystko nie tylko w j. polskim, ale także i angielskim.
Są 3 tryby zabawy: nauka, muzyka i wyobraźnia.
W nauce przyciskając klawisze oraz przewracając "kartki książeczki" usłyszymy nazwy cyfr i zwierząt, w muzyce zapoznajemy się z piosenkami a w trybie wyobraźni mamy możliwość zabawy samymi dźwiękami.
Zabawka po chwili nie używania "sama dzwoni" dzięki czemu wzbudza ponownie zainteresowanie malucha. Dodatkowo dołączony jest sznureczek, za który można ciągnąć wprawiając telefon w ruch (bez końcówki ze względu na bezpieczeństwo najmłodszych dzieci).

Kuba "cyferkowy" dostał gdy skończył 2 lata  i początkowo myślałam, że jest to rzecz zdecydowanie nie dla niego - choć bardzo lubił bawić się wszelkimi telefonami.
Oczywiście zabawka była w centrum zainteresowania - najbardziej zadziwiał go i cieszył fakt, że "ktoś do niego dzwoni". Słysząc samodzielnie odzywający się aparat telefoniczny szybko biegł "odebrać" połączenie. Dziwny także wydał się sznureczek, ale dobrze wiedział do czego służy (raz nawet wybrał się z nim na spacer).
Najbardziej irytowało go (i robi to nadal) za krótki sznureczek (właściwie to gumka) przy słuchawce. Nawet, gdy zabawka leży na stole musi pochylać główkę by móc swobodnie porozmawiać. (Ale wiemy, że to także ze względu na bezpieczeństwo) Odkrył też, że ostatnia strona książeczki (a jest ich stosunkowo za mało jak na nasz gust) nie rusza się, co wywoływało złość. Nie spodobał mu się także sposób samodzielnego odtwarzania muzyki - przez naciśnięcie przycisku słyszymy tylko fragment piosenki - by leciała dalej trzeba dusić kolejne klawisze.
Po krótkim czasie intensywnej zabawy telefon mu się znudził.
Ale nie na długo.
Nie jestem zdziwiona, że to jedna z ulubionych zabawek Kubusia. Co dzień rozmawia przez niego ze "strażakami" lub kolegami z przedszkola. Gdy słyszy sygnał dzwonka nadal biegnie odebrać swoje połączenie. A sama zabawka? Jak to Fisher Price - zadbał o materiał i jakość wykonania. Wszystko jest ładne i kolorowe, piosenki łatwo wpadają w ucho. Telefon przeżył tyle, co nie jedna rzecz w naszym domu - niesamowitą ilość upadków (nawet na twarde podłoże takie jak płytki), rzucanie (tu się popisał kolega Kubusia), obgryzanie, jeżdżenie i pukanie po nim. I...???
Nic. Zero pęknięć czy nawet jakiś większych rysek.
Prócz tego, co nie spodobało się Kubie ja dodałabym jeszcze brak zera i znowu naklejki (tak jak w większości zabawek i to nie tylko tej firmy). Młodego aż paluszki czasem swędzą by sobie tam paznokciami coś pozdzierać.
Czy polecam?
Myślę, że tak - choć cena mogłaby być trochę niższa i wydaje mi się, że raczej starszym dzieciom niż 6mc - tak od roku. Jest to jedna z tych zabawek, które przeżyją z naszą pociechą lata. Nie widziałam jeszcze dziecka, które nie lubiłoby rozmawiać przez telefon. Niezależnie czy ma rok czy 3, 4 lata. Może nie będzie to zawsze hit na pierwszym miejscu na liście ulubionych zabawek, ale na dłuższą metę jak by nie pacząc wydaje mi się, że warto.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz