Pomysły jak z bajek z barwnikiem do jajek.

Wiosna i zbliżające się święta po raz kolejny zmuszają nas do małego, domowego tworzenia. Na początku zamierzaliśmy tylko ugotować jajka, zjeść je a w skorupkach zasiać rzeżuchę...

A było to tak:
Ugotowane jaja wsadziliśmy do barwnika, zjedliśmy to, co było do zjedzenia, uzupełniliśmy mokrą watką i nasypaliśmy nasionka. Teraz czekamy aż wyrosną. 


Ale co zrobić z pozostałym barwnikiem? Trochę szkoda go wylewać, więc... wpadłam na pomysł i postanowiłam wykonać z Kubą doświadczenie, które pamiętam z czasów, gdy sama byłam nie wiele starsza od niego. 
Hodowla kryształków soli - pamiętacie? 
Do połowy barwnika dolałam ciepłej wody, zmieszałam z dużą ilością soli, a na patyczku do szaszłyków przywiązałam nitkę - powinna być wełenka, ale niestety nie posiadamy - sięgającą dna słoiczka. Całość zamocowałam na górze... I teraz znów czekanie. Kuba oczywiście nie wierzy w to, że moje działania będą miały jakiś skutek, więc tym bardziej mam nadzieję, że doświadczenie się uda.


Resztę naszej "farbki" postanowiłam wykorzystać do wyrobienia ciastoliny :) Od jakiegoś czasu do masy dodaję także mąki ziemniaczanej (nie powiem Wam ile, bo robię to na "oko") i muszę stwierdzić, że jest to bardzo opłacalne - ciastolina potrafi wytrzymać na prawdę wiele (pod warunkiem, że po użyciu zostanie zamknięta w pudełku po oryginalnej masie). Ostatni wyrób przetrwał ok. 2 mc (puki Kuba nie zapomniał jej schować). Za każdym razem po otwarciu pojemniczka ciasto okazywało się wprost idealne do lepienia. Poza tym dosyć ładnie pachnie i jest przyjemniejsze w dotyku. Przepis na podstawową masę solną znajdziecie >>> TUTAJ <<<



Zbliżają się święta, więc jeżeli zamierzacie używać barwnika do robienia pisanek polecam Wam wykorzystanie go "w całości" tak, jak tylko się da. A może macie jeszcze jakieś inne pomysły na jego zastosowanie?

4 komentarze: