W naszym domu od czasu przyjazdu kuriera, który dostarczył nam paczkę pełną radości, słychać jakieś dziwne, zwierzęce odgłosy... Rżą konie, kumkają żaby, szczekają koty i miauczą psy... a pomiędzy tymi dziwnymi dźwiękami słychać pianie koguta... Czasem wracam z pracy i zastanawiam się, czy w moim domu nie zamieszkało jakieś stado dzikich zwierząt... a może założyliśmy farmę, tylko ja - zmęczona Matka Polka - tego nie pamiętam? Dziwne, prawda?
No... powiem Wam szczerze, że przyczyna takiego niecodziennego zachowania moich domowników jest tylko jedna... Adamigo... Nie, nie - nie chodzi mi to, że zawitali do nas pracownicy tejże firmy, którzy mieliby zachowywać się co najmniej dziwnie, ale o grę, którą otrzymaliśmy do wnikliwego testowania.
Kukuryku! - to tak nazywa się to dziwne i magiczne pudełko z grą. Znajdziemy w nim aż 60 kartonowych kółeczek (sporej wielkości) z obrazkami zwierząt - które powtarzają się - każde po 6 razy. No prawie każde, ponieważ wśród nich znajduje się kogucik (w liczbie 4 sztuk). Do tego mamy 45 żetonów - robaczków - nagród oraz prostą instrukcję.
Na czym polega gra? Właściwie, to powiedziałabym, że na wydawaniu z siebie odgłosów zwierząt w odpowiednim czasie. Aby wygrać trzeba wykazać się refleksem i spostrzegawczością. Trzeba też umieć policzyć do 3. W naszym domu rozgrywkę najczęściej zaczyna Kuba. Z odwróconych rewersem do góry obrazków odkrywa jeden i pozostawia go na stole. Po nim robi to każdy z graczy - po jednym zwierzątku w jednej kolejce.
Kiedy na stole / podłodze pojawią się 3 takie same postacie trzeba jak najszybciej wydobyć z siebie odgłos jaki charakteryzuje dane zwierzątko. Kto zrobi to prawidłowo i jako pierwszy dostaje nagrodę - ulubiony pokarm kogucików, czyli robaczka - żeton. Jeżeli jednak okaże się, że robimy to wszyscy w jednym czasie robaka dostaje każdy.
Jak już wspomniałam wśród zwierzątek znajduje się także kogucik. W związku z tym, że jest powielony tylko 4 razy stał się osobnikiem wyjątkowym. W końcu to on woła co dzień o świcie "Kukuryku!". W momencie kiedy kogut zostanie odkryty - wystarczy tylko jeden - trzeba szybko krzyknąć "Kukuryku!" - dzięki czemu zgrania się super nagrodę - czyli aż dwa żetony! Oczywiście odkryte i "odpowiedziane" obrazki odkładamy do pudełka tak długo, aż się nie skończą, a ta osoba, która zdobyła najwięcej robaków wygrywa.
Kukuryku, to na prawdę niesamowita gra przynosząca wiele uśmiechu mojej rodzinie - zwłaszcza synkowi. Można wykorzystać ją na wiele sposobów - a właściwie jej elementy. Do czego mogą służyć?
Do liczenia, segregowania np. takich samych obrazków, wynajdywania zwierzątek, które np. posiadają dziób, ogon czy po miejscu w którym mieszkają. Grę wykorzystujemy także jako nietypowe memory. Wystarczy, że obrócimy obrazki rewersem do góry i będziemy szukać potrójnych par... :)
Można również zabawić się w opowiadanie historyjki o zwierzątkach. Jest to bardzo kreatywna zabawa, rozwijająca wyobraźnię i umiejętność kojarzenia.
Zwierzątka są sympatyczne, kolorystyka ciekawa i przyjemna dla oka, a sama gra bardzo ciekawa i wciągająca - wszystko to sprawia, iż chętnie sięgamy po pudełko z "Kukuryku".
Oboje z mężem zgodnie twierdzimy, że może być wspaniałym prezentem nawet i dla najmłodszych dzieci - kiedy wchodzą w etap poznawania odgłosów naszych braci mniejszych (zabawa pod ścisłym nadzorem rodziców).
Sama gra nie jest wcale taka prosta, jak by mogło się wydawać. Szybkie policzenie do trzech przez czterolatka zajmuje trochę więcej czasu niż nam - dorosłym, dlatego czasem dajemy "fory" naszemu Kubusiowi. Zauważyliśmy jednak, że "ćwiczenie czyni mistrza" i z każdą kolejną rozgrywką idzie mu to co raz lepiej. "Kukuryku" uczy spostrzegawczości oraz trenuje nasz refleks.
Z czystym sumieniem możemy polecić tą grę zarówno dużym, jak i małym odbiorcom. Sam fakt, iż trzeba z siebie wydawać niecodzienne odgłosy powoduje niekontrolowane wybuchy śmiechu.
Gra jest śmieszna i wyjątkowa. Takiej jeszcze w naszym domu nie było. Wprowadza dobry humor i nastrój nawet wśród osób, które aktualnie nie biorą udziału w zabawie.
Nasz synek z chęcią zabrał "Kukuryku" do babć i zachęcał je gorąco do wspólnej rozgrywki. Zapewniam Was, że było to bardzo wesołe doświadczenie, zwłaszcza, że w grze brały udział 4 pokolenia.
Jakość wykonania (elementy są duże, z twardego kartonika), kolorystyka i charakterystyczna już dla marki Adamigo bardzo ładna grafika zachęca do zabawy zarówno dziecko jak i dorosłego osobnika każdej płci i w każdym wieku.
O firmie Adamigo pisałam już wcześniej i możecie poczytać o niej klikając >>> TUTAJ <<<
Wszystkie recenzje (moje i innych Ambasadorów) są zamieszczane na stronie Adamigo pod adresem:
Klikając w nasze zdjęcie z podpisem "W świecie zabawek" przeniesiecie się bezpośrednio do napisanych wcześniej tekstów. Możecie zrobić to także >>> TUTAJ <<< :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz